Wspomnienia uczestniczki ŚDM w Panamie

O wrażenia  z pobytu w Panamie pytamy uczestniczkę tego wydarzenia Marysię Michnowską, studentkę piątego roku anglistyki, która wraz z grupą młodzieży z diecezji warszawsko-praskiej uczestniczyła w dniach w diecezji Chitré, a potem w spotkaniu z Papieżem Franciszkiem w Panama City.

 

 

Światowe Dni Młodzieży w Panamie przeszły już do historii. Trwały od 22 do 27 stycznia 2019 r. Z Polski wyjechało na nie 3800 osób i była to najliczniejsza grupa młodzieży z Europy. Wraz z nimi było ponad 200 polskich księży i 11 biskupów.

Kiedy podjęłaś decyzję o pojechaniu do Panamy?

Byłam w Krakowie na spotkaniu z Ojcem Świętym, kiedy ogłoszono datę i miejsce kolejnego spotkania młodych z Papieżem. Zapragnęłam tam pojechać, choć jednocześnie pojawiło się mnóstwo wątpliwości. Teraz mogę z pewnością stwierdzić, że była to moja podróż życia. Jestem zachwycona tym, co mnie spotkało podczas czasu spędzonego w oddalonej o 4 godziny drogi od stolicy Panamy diecezji Chitré i podczas spotkania z Papieżem w Panama City. Już samo przyjęcie pielgrzymów na lotnisku było niezwykłe. Mnóstwo osób czekało na nas trzymając w rękach kartki z napisem po polsku WITAJCIE. Przez cały czas pobytu słyszeliśmy dokoła na ulicach Bienvenidos (witamy). Mieszkańcy Panamy byli niezmiernie życzliwi i serdeczni. Świąteczną atmosferę czuło się na ulicach, w środkach komunikacji, wśród pielgrzymów i mieszkańców tego gościnnego kraju.

Zetknęłaś się z zupełnie inną kulturą?

Tak. Było to rzeczywiście ciekawe przeżycie pod względem kulturowym. Doświadczyłam zupełnie innego przeżywania wiary. Panamczycy są bardzo wylewni, emocjonalni, inaczej przeżywają Mszę św. Z pewnością wynika to z klimatu i kultury oraz wielu innych względów. Po powrocie z Panamy mogę przyznać, że w znacznej mierze to, czego tam doświadczyłam wpłynęło na mnie, czuję, że jestem bardziej otwarta na ludzi i na otaczający mnie świat. Jest we mnie więcej entuzjazmu i radości. Atmosfera ŚDM otwiera ludzi na innych, daje poczucie wspólnoty Kościoła. Myślę, że też dla samej Panamy te dni były bardzo ważne, wniosły powiew nowego ducha. 

Było to też doświadczenie wspólnoty młodych w Kościele katolickim?

Z pewnością. Wszędzie spotykaliśmy się z młodymi z różnych krajów, ale nas Polaków też było widać na każdym kroku. Wszędzie powiewały polskie flagi, Polacy chętnie włączali się we wszelkie zabawy, tańce, interakcje podczas festiwalu młodych. Kiedy byliśmy na dniach w diecezji organizowane były wieczorne spotkania w parku, gdzie wszyscy razem tańczyli, a potem się modlili. To było niezwykłe doświadczenie. 

Jakie słowa Ojca Świętego zapamiętałaś?

Najbardziej poruszyło mnie, kiedy Papież tłumaczył nam, że mamy odpowiadać na to, co Bóg teraz do nas mówi i być z Nim w stałej relacji, a nie czekać na przyszłość. Zrozumiałam, że nie ma na co czekać, że to, co najważniejsze dla mnie już się realizuje i zapragnęłam włączać się w ten Boży plan mojego życia. Boże TERAZ dzieje się na moich oczach, a ja czasem myślę, że ważne dopiero przede mną. Czas ucieka, nie chcę go tracić. To do mnie dotarło. Papież tak bardzo prosto mówił o naszej wierze, o  konkretach chrześcijaństwa, o Jezusie, o miłości, która jest konkretem w życiu i w konkretny sposób może być realizowana. Mnie i wielu młodym ludziom bardzo potrzebne były te słowa. Rozmawialiśmy o nich, analizowaliśmy je i myślę, że wiele jeszcze do nas dotrze po czasie. Bardzo przeżyłam też drogę krzyżową. W rozważaniach do poszczególnych stacji poruszane były problemy Kościoła w tamtym rejonie świata, ale są one także bliskie wielu młodym na całym świecie.

Hasłem ŚDM w Panamie były słowa: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!” (Łk 1,38)

To zdanie cały czas wybrzmiewało już podczas przygotowania do Panamy i już tam na miejscu wielokrotnie. Papież jeszcze dodał, że mamy wrócić do swoich domów, środowisk, wspólnot ze zmienionym sercem, sercem pełnym Ducha Świętego. Wracam odmieniona. Doświadczyłam otwartości i życzliwości serc ludzi, którzy nie mają dużo, ale dają wiele. My młodzi też nie mamy nic, a możemy dawać wiele w sensie duchowym, dawać serce, miłość, zainteresowanie, modlitwę, opiekę, życzliwość. Mamy tak naprawdę dużo do dania drugiemu człowiekowi, tylko musimy go dostrzec.

Jakie wrażenie zrobiło na Tobie mieszkanie u panamskich rodzin?

Mieszkałam u dwóch rodzin. Najpierw przez kilka dni u bardzo zamożnej rodziny w diecezji Chitré (cztery godziny drogi od stolicy). Mieszkało nas w Ich domu 40 osób (6 Polaków i 35 Meksykanów). Na utrzymanie tylu osób w swojej posiadłości mogli sobie pozwolić tylko bogaci gospodarze, którym pomagają dodatkowo zatrudniane osoby. W Panamie nie ma klasy średniej. Są bogaci i biedni. Kiedy przyjechaliśmy na spotkanie z Papieżem do stolicy zamieszkaliśmy w Parafii San José de Veranillo w San Miguelito. To biedna dzielnica wchodząca w skład aglomeracji stołecznej. Stamtąd dojeżdżaliśmy na centralne uroczystości w stolicy. I tam mieszkaliśmy w skromniejszych warunkach, ale to nie miało żadnego znaczenia, gdyż serce tych ludzi było wyłożone dla nas na tacy. Oni się nami cieszyli. Zarówno w pierwszej i drugiej rodzinie, pomimo różnicy materialnej, doświadczyliśmy wiele dobra. Do tych gospodarzy przyjechali członkowie dalszej rodziny, by zajmować się pielgrzymami i służyć im podczas pobytu.

Był czas na zwiedzanie?

Braliśmy udział w festiwalu młodych, który odbywa się przy okazji ŚDM. Poza tym byłam na kilku pięknych plażach, widziałam oczywiście Kanał Panamski i brałam udział w warsztatach robienia piniaty.

Czy wybierasz się do Portugalii?

Na razie bardzo chcę. Na wyjazd do Panamy bardzo długo oszczędzałam, ale był wart każdych pieniędzy. Wyjazd do Lizbony będzie z pewnością tańszy. Już nie mogę się doczekać i zachęcam wszystkich młodych ludzi, żeby choć raz doświadczyli tego, co ma miejsce na ŚDM. Portugalia jest niedaleko, więc warto poczuć tę atmosferę, tę jedność i bliskość z Bogiem i braćmi w wierze.

Rozmawiała Katarzyna Pawlak